Brzozowa różdżka z opalaną rekojeścią o długości 10 i 1/2 cala

W krainie skrytej pod białą pokrywą śniegu, prastara brzoza stała dumnie, choć zmęczona chorobą. Mimo to, w jej korzeniach dalej tliła się siła o jakiej mało kto wiedział. W jedną z zimowych nocy, Zefir niepewnie szeptał zimnym powietrzem między jej gałęzie. Jego szept przeistoczył się w krzyk, który przyniósł obfite opady śniegu. Drzewo zmęczone walką z przeciwnościami losu odrzuciło kawałek drewna, który mimo choroby zachował naturalną fakturę i sęki. Ten wyjątkowy fragment został parę lat temu znaleziony przez różdżkarza i przemieniony pod wpływem magii w 10.5 calowe cudo. Mało brakowało, a różdżka pękłaby w trakcie tworzenia…

W miarę jak magiczne połączenie brzozowej rękojeści z rdzeniem sproszkowanej smoczej łuski nabierało mocy, okna warsztatu zaparowały od wydobywającego się ciepła.  Atmosfera była przessycona magią, a zapach palonego drewna wypełniał pracownię. W miarę jak różdżka przybierała ostateczny kształt, zaczęła intensywnie parzyć moje dłonie.
Ciepło unoszące się z tego magicznego artefaktu sprawiało, że poczułem się jak krasnoludzki kowal scalający złamane niegdyś ostrze. Chociaż uczucie było intensywne i stawało się nie do zniesienia, wiedziałem, że towarzyszą temu niezwykłe narodziny cudu, gotowego do wyboru swojego prawowitego właściciela.  Swoisty taniec z płomieniami, gdzie każda iskra była obietnicą niezwykłych czynów zapisanych w brzozowej różdżce.